
Denko luty-marzec!
Chodźcie na kolejny post z cyklu kosmetyczne denko. W lutym i marcu zużyłam dość sporo produktów, bo w denku mam i produkty do pielęgnacji ciała, i do pielęgnacji twarzy, także kto ciekawy, tego zapraszam do lektury!
Masło do ciała miód z czekoladą Lullalove

To masło po prostu skradło moje serce! Zacznę od zapachu, bo był przecudowny! Czułam głównie miód z delikatnymi nutami czekolady, ale mi to akurat bardzo odpowiadało! Masło Miód z czekoladą Lullalove używałam tylko na wieczór ze względu na to, że jak to masło- zostawia tłustą warstwę na skórze 😉 Cały słoik zużyłam z przyjemnością i na pewno do niego wrócę na kolejny okres jesienno-zimowy. Wspaniale odżywiał skórę, sprawiał, że była miękka i nawilżona. Cudowny umilasz wieczornej pielęgnacji ciała w chłodne wieczory.
Mini wersja peelingu Melon z ogórkiem Mokosh

Cieszę się, że niektóre firmy mają w swojej ofercie mini wersje swoich produktów lub próbki. Dzięki temu możemy wypróbować dany produkt i nie kupować kota w worku. Tak jak lubię bardzo balsam do ciała Melon z ogórkiem z Mokosha, tak ten peeling na pewno nigdy nie zagości w mojej łazience. Zapach i konsystencja na plus, ale zostawia tak tłustą warstwę na skórze… No niestety nie zaiskrzyło między nami. Kosmetyk znalazłam w kalendarzu adwentowym, który dostałam od marki.
Hydrativ- nawilżający krem-maska z Tołpy

Przyjemna, nawilżająca maska do twarzy z Tołpy. Dostałam ją od marki do przetestowania jakiś czas temu i używałam wtedy, gdy czułam, że moja skóra potrzebuje natychmiastowej ulgi i nawilżenia. Maska z serii Hydrativ zapewniała mi to od razu- moja skóra wypijała maskę w kilka minut! Po użyciu buzia była przyjemna w dotyku, ukojona i nawilżona. Krem-maska ma kremową konsystencję i delikatny zapach. Bardzo przyjemny produkt!
Serum do twarzy Youth Code Lost with Botanicals

Kto mnie zna ten wie, że uwielbiam kosmetyki Lost with Botanicals i przez moją skórę przewinęło się już kilka produktów tej marki. W grudniu kupiłam kolejny kosmetyk z Lost- serum Youth Code. Serum dla mojej mieszanej cery wybrałam po konsultacji z Anią- właścicielką marki. Serum wspaniale odżywiło moją skórę, która w okresie zimowym przesusza się od przebywania w ciepłych pomieszczeniach. Używałam go rano, pod krem, jako coś w rodzaju kołderki otulającej i zabezpieczającej moją skórę. No i ten zapach…Nie będę już pisać więcej, bo w głowie mam same „ohy” i „ahy” i nie chcę, aby ktoś pomyślał, że zwariowałam! Ale chcę Wam powiedzieć jedno- w przypadku kosmetyków Lost with Botanicals za każdym razem, gdy mam do czynienia z tymi kosmetykami wiem, skąd bierze się cena tych produktów. Serdecznie polecam!
Krem do twarzy Agent White & Krem pod oczy
Eye Love u! Be The Sky Girl

Muszę Wam powiedzieć, że polubiłam się z kremem Agent White z Be The Sky Girl*. Ma przyjemną, lekką konsystencję. Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy na skórze, przyjemnie pachnie. Nie zapchał mojej cery, świetnie sprawdzał się pod makijaż i kremy z SPF-em. Dla mnie był to przyjemny krem dla mojej mieszanej cery do stosowania na dzień. Nawilżał, rozjaśniał cerę i po nałożeniu kremy była bardziej promienna. Czego nie zauważyłam podczas używania kremu? Nie rozjaśnił przebarwień niestety. Opakowanie wystarczyło mi na 3 miesiące używania.
Krem pod oczy Eye Love U!* na początku bardzo mi pasował i byłam z niego zadowolona! Spełnia obietnice producenta, bo rzeczywiście przez 2 miesiące używania go zauważyłam, że skóra pod okiem ma się naprawdę dobrze! Nawilżał, ujędrnił, poradził sobie z cieniami pod okiem. Ale krem w pewnym momencie zaczął mnie podrażniać, co powodowało łzawienie oczu i nie byłam w stanie używać go dalej. Szkoda, bo krem jest naprawdę świetny i do tego ultra wydajny, ale jeśli macie wrażliwe oczy, to możecie się z nim nie polubić.
Naturalny żel do higieny intymnej
Geranium i Żurawina Yope

Nie sięgam zbyt często po żele do higieny intymnej, ale lubię jednak jakiś mieć w łazience. Z reguły jestem wierna żelowi do higieny intymnej z Your Kaya, ale dostałam jakiś czas temu do paczki ambasadorskiej z Papayashop nowość od Yope*- żel do higieny intymnej Geranium i Żurawina. Żel jest delikatny, super wydajny (wystarczył mi na 5 miesięcy używania!), nie podrażnia okolic intymnych, delikatnie pachnie. Lubiłam używać go też do mycia ciała. Myślę, że jeszcze do niego wrócę!
Nagietkowa pianka do mycia twarzy Sylveco

Z nagietkową pianką z Sylveco* niestety się nie polubiłam. Pianki używałam do porannego oczyszczania twarzy, choć czasem zdarzyło mi się użyć jej do drugiego etapu wieczornego oczyszczania twarzy. Konsystencja i zapach na plus, natomiast pianka powodowała u mnie na skórze uczucie ściągnięcia i nie czułam się komfortowo po jej użyciu. Zużyłam do mycia ciała.
*Kosmetyki Be The Sky Girl, Yope, Sylveco dostałam ze sklepu Papayashop.
Co ciekawego zużyłyście w ostatnim czasie? Dajcie znać! Do następnego denka!
Wpadnij na mój Instagram po więcej kosmetyków -> magda_naturalnie 🙂


6 komentarzy
Subiektywne Piękno
U mnie pianka Sylveco bardzo dobrze się sprawdziła, ale moja skóra lubi mocniejsze oczyszczanie 🙂
Magda
Super, że u Ciebie zdała egzamin! 🙂
malinowamamba
Uwielbiam kremy z Tołpy!
Magda
A który dokładnie? 🙂
Ola
Miód z czekoladą – to napewno chciałabym wypróbować. 🙂 Piankę Sylveco miałam kiedyś w planach, ale skoro tak ściąga skórę to rezygnuję, bo bardzo tego nie lubię.
Magda
Koniecznie wypróbuj! To tłuścioch o boskim aromacie- idealny na jesień i zimę 🙂